Kolejna postać która powstała w wyniku pisanej wojny między Marvelem a DC. Można by rzec że wojna rysowana. Ilekroć jedno z wydawnictw odniesie - albo odniosło sukces - stwarzając jakąś postać – uruchamiało to burzę mózgów w konkurencyjnym wydawnictwie. Efektem tej walki na ołówki jest na ten przykład sam Deadpool.
„Deadpool. Sprawy do załatwienia”..
Po niefortunnej – delikatnie mówiąc – przygodzie z Cable’em przyszłość Deadpoola rysuje się w ciemnych barwach. Najwyższa pora, by Wade Wilson pozamykał pewne sprawy: wywiązał się z umowy ze Stryfe’em, wystrzelił Madcapa w kosmos i zemścił się na obalonym przywódcy tajnego imperium Hydry. Działania Deadpoola nie spodobają się jednak ani Rogue z Drużyny Jedności, ani Kapitanowi Ameryce. A to oznacza, że już niedługo całe uniwersum Marvela może powstać przeciwko niemu…
Takie tam wariacje na temat. Dzieje się tutaj wszystko jednocześnie, a sam bohater jak kogoś nie tłucze wygłasza swoje uwagi, które nie wszystkim przypadają do gustu. Według twórców jest wesoło. Dużo się dzieje – to prawda, ale czy jest wesoło? Sami oceńcie. Mnie ten bohater mniej razi niż kiedyś, pewnie się już przyzwyczaiłem do jego szaleństw. Fani sięgną z pewnością w ciemno, tak że im polecam. Reszta może się rozczarować. Plusem dodatnim tej opowieści są całkiem niezłe rysunki i mnóstwo akcji, oraz oczywiście gościnne występy najjaśniejszych gwiazd Marvela. Da się czytać, ale niestety wszystko ulatuje, gdy tylko odłożymy komiks na bok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz